W pamięci bieżącej nie zostaje nawet ślad

Jesteśmy przyzwyczajeni kulturowo, że seniorzy się izolują, zamykają we własnych domach. „Tak wygląda starość” – myślimy. Mogą to być jednak pierwsze symptomy choroby otępiennej.

Rozmowa z psychiatrą Katarzyną Łachut z Centrum Psychoneurologii Wieku Podeszłego Sue Ryder

ZDJĘCIE: Mari Lezhava 


Choroba Alzheimera najczęściej kojarzy się po prostu z problemami z pamięcią…
…lub szerzej z problemami poznawczymi, czyli ze zbiorem różnych intelektualnych umiejętności. Na tym faktycznie zwykle się skupiamy, ale warto wiedzieć, że ogromnie istotna jest też cała sfera dotycząca zachowania, emocji i osobowości. Z tymi obszarami często związane są pierwsze objawy schorzeń otępiennych.

Widzimy takie drobne zmiany u swoich bliskich, ale zrzucamy to po prostu na ich wiek. Jesteśmy przyzwyczajeni kulturowo, że seniorzy się izolują, zamykają we własnych domach. „Tak wygląda starość” – myślimy. Mogą to być jednak pierwsze symptomy choroby.

Na co więc zwrócić uwagę?
Na przykład na wycofywanie się starszych osób z nowych wyzwań, usztywnianie nawyków.

To wygląda trochę jak oszczędzanie baterii, żeby móc nadal poruszać się po utorowanych ścieżkach.

Poza tym ważne są zmiany w osobowości i karykaturalne wyostrzenie się pewnych cech. Jeśli ktoś zawsze był melancholijny i unikający, to przez chorobę może rezygnować ze swoich aktywności jeszcze bardziej. Z kolei dyrektywna i głośna osoba stanie się z tą swoją energią mocno uciążliwa dla otoczenia.

Babcia będzie trochę bardziej kłótliwa… To jeszcze nie zbudzi niczyich obaw.
A lepiej być wyczulonym na takie rzeczy. Starsze osoby mogą przestać sobie radzić z kontrolowaniem emocji. Spektakularne jest odniesienie tego stanu do postaci satyra, czyli starca, który wykazuje nieprzystające do swojego wieku zainteresowanie różnymi sferami życia.

Dzieje się tak, ponieważ w procesie chorobowym, poza zwyrodnieniem płatów skroniowych odpowiedzialnych za funkcje poznawcze, zanikają też komórki korowe płata czołowego. Te okolice służą m.in. powściąganiu różnych emocji, taktownemu zachowaniu.

ZDJĘCIE: Gordon Williams

Podobnie jest z różnymi objawami psychotycznymi, które potrafią trwać nawet 10 lat, zanim zmienią się w otępienie.

przykładem może być krępujące przekonanie, że ktoś przestawia Starszej osobie meble w domu, chowa rzeczy, ma szczególny wpływ na jej życie.

Do tego dochodzą czasem uporczywe nawyki, np. zbieractwo. Nie muszą być to wcale objawy jakiejś późnej choroby psychicznej, ale wierzchołek góry lodowej, zapowiadający procesy neurozwyrodnieniowe i otępienie.

Jak wyglądają objawy konkretnych kłopotów z pamięcią w chorobach otępiennych?
Naruszona zostaje pamięć bieżąca. U chorego nie utrwala się nic z tego, co wydarzyło się przed chwilą. W mózgu nie zostaje po tym nawet ślad i nie ma możliwości, by wrócić do takiego wspomnienia. Nie pomaga naprowadzanie typu: „A pamiętasz? To było wtedy, gdy przyszłam popołudniu, miałaś na sobie zieloną sukienkę”.

Może to dotknąć też dawnych wspomnień?
Nie i jest to groźne, bo uspokaja otoczenie. Mówimy przecież: „Moja babcia ma taką dobrą pamięć, opowiada co chwilę, jak to było w czasach powojennych, zna wszystkich kuzynów”. Jesteśmy zachwyceni tym, jaką kopalnią wiedzy są seniorzy. Tak niestety dzieje się, gdy zaczyna się u nich proces rozcieńczania warstw kory mózgowej na rzecz aktywności mózgu niższych pięter – czyli tych wcześniejszych wspomnień. Drobiazgowość pamięci dawnej kosztem tej świeżej jest bardzo niepokojąca.

Kiedyś prawdopodobnie miało to inne znaczenie, bo żyliśmy w rodzinach wielopokoleniowych i tak naprawdę osobie starszej nie była potrzeba pamięć o bieżących sprawach.

Inni domownicy pamiętali za nią. Za to przy braku mediów bawienie członków rodziny barwnymi opowieściami z przeszłości służyło podtrzymywaniu historii, więzi. Taka wymiana miała sens.

Teraz dynamika postępu i zmian cywilizacyjnych sprawia, że przestajemy korzystać z tych funkcji, chociaż nie zanikły. Przez to osoby starsze czują się niepotrzebne.

I z pewnością bezradne.
Tak. Każda z tych zmian może powodować, że te osoby przestają sobie radzić z leczeniem innych schorzeń. Rzadziej proszą o pomoc, nie zgłaszają sensownych objawów, nie zauważają pewnych rzeczy. A przecież takie zaniedbania zdrowotne popędzają naczyniowe procesy zwyrodnieniowe.

Prawidłowa opieka medyczna uznawana jest za prawdziwą profilaktykę chorób otępiennych. Nie bagatelizujmy więc nadciśnienia, podwyższonego cukru, innych odchyleń od normy w wynikach badań, hipercholesterolemii itp.

ZDJĘCIE: Alex Harvey

Przy prawidłowym leczeniu schorzeń somatycznych w tym wieku możemy opóźniać procesy neurozwyrodnieniowe. Ma to konkretne przełożenie na zdrowie mózgu. Pilnujmy też, by seniorzy się właściwie odżywiali, mieli przynajmniej jakąś namiastkę aktywności fizycznej i intelektualnej.

Ważne jest przy tym zdrowie psychiczne. Starsza osoba może np. przeżywać żałobę, ale ten stan nie powinien trwać w nieskończoność. Jeśli tak się dzieje, to trzeba interweniować. Pomagajmy sobie w stresie, bo wielu seniorów źle go znosi, a to też jest jeden z czynników ryzyka choroby.

Czy to naprawdę aż tak powszechny problem?
W populacji ogólnej od 1 do 2 procent osób ma otępienie, w tym prawie połowa otępienie typu Alzheimera. To jest taki dość stały wskaźnik dla różnych narodowości i kultur, podobny do występowania schizofrenii. Sytuacja jednak diametralnie się zmienia u osób powyżej 65. roku życia. Po tym czasie współczynnik podwaja się co pięć lat.

Wśród 85-latków i starszych mamy już połowę osób z otępieniem.

Warto te horrendalne statystyki przytaczać, bo żyjemy coraz dłużej. A gdy rozpocznie się stan chorobowy, to nie odbudujemy ubytku komórek. Trafiają do nas pacjenci, którzy utracili już 70-80 procent tych subtelnych struktur mózgu.

Wtedy jest już za późno na pomoc?
Na szczęście w leczeniu choroby Alzheimera nie ma aż takiego nihilizmu. W różnych momentach możemy schorzenie spłycić, przywrócić pacjentowi jakość życia. To naprawdę są bardzo udane interwencje terapeutyczne i farmakologiczne, pod warunkiem, że choremu towarzyszy wyedukowany opiekun.

Nasza farmakoterapia jest kombinacją leków, które wspomagają pamięć, układ emocjonalny i prawidłowe funkcjonowanie – tak, by przez większość doby pacjent był zainteresowany tym, co się dzieje w otoczeniu, a noce dawały mu wypoczynek. Odpowiednio dobrane leki bierze się wprawdzie do końca życia, jednak jest to życie w większym komforcie. 

Jak pacjenci radzą sobie z wizytami i informacją o chorobie?
Zależy to od stopnia naruszenia funkcji poznawczych. Zwykle pacjenci rozumieją konieczność pomocy lekarskiej, wiedzą dlaczego tu przychodzą. Nie bombardujemy ich jednak szczegółowymi informacjami medycznymi. Bardzo dużo czasu poświęcamy opiekunowi, przez co chory ma wrażenie, jakby towarzyszył bliskiej osobie podczas wizyty. Nie skupiamy na nim całej uwagi, aby nie wywoływać w nim takiego stresu i nie budować napięcia.

Z zewnątrz mogłoby się wydawać, że pacjent jest ignorowany przez lekarza.
Tak, ale ma to swoje uzasadnienie i pacjenci lepiej czują się w takiej sytuacji. Te same komórki, które odpowiadają za funkcje poznawcze, pozwalają nam też rozumieć swój stan.

Osoby chore często więc nie mają świadomości postępu swoich problemów, charakterystyczna dla otępienia jest też apatia. Nie znaczy to jednak, że nic nie czują lub że nie cierpią.

Większość z nich odczuwa lęk, przy którym zdarzają się objawy somatyczne, takie jak np. choroba lokomocyjna. Mówi się, że tylko dzieci wymiotują, jak jadą do przedszkola, ale starszym osobom też się to zdarza, gdy wiezie się je do lekarza.

ZDJĘCIE: Bennett Tobias

Czy opiekunowie chorych również otrzymują wsparcie, np. psychologiczne?
Powinni otrzymywać kompleksową pomoc, wsparcie i edukację odnośnie tego, jak dalej funkcjonować z chorym. Staramy się realizować ten scenariusz, chociaż w Polsce wielu lekarzy ograniczonych jest procedurami i nie ma takich możliwości. Poradnie zdrowia psychicznego są przepełnione i nierzadko nie da się zapewnić w nich komfortowych warunków wizyty. Brakuje opieki neuropsychiatrycznej, psychologicznej, pielęgniarskiej itp.

Nam udało się zgromadzić w jednym miejscu wszystkie te formy pomocy dla chorych i rodzin. Spotkania odbywają się zwykle co trzy, cztery miesiące, czasem są wsparte rehabilitacją na oddziale dziennym. Tam, gdzie to konieczne, oddziałujemy w środowisku pacjenta, w jego domu, by dawać wsparcie i edukację w rzeczywistych warunkach lub w sytuacjach, gdy chory z powodów psychiatrycznych – takich jak lęk, nieufność – nie chce przyjść do poradni.

Ile czeka się na termin pierwszej wizyty?
Do 7 miesięcy. Z jednej strony – z konieczności – przyzwyczajamy się już do takich kolejek; z drugiej, przy problemach z pamięcią wydaje się to długim okresem. Trzeba jednak spojrzeć na to w inny sposób. 7 miesięcy może przerażać, bo najczęściej zgłaszane są do nas osoby w bardzo zaawansowanym stadium choroby. W takiej sytuacji faktycznie odroczenie leczenia o pół roku brzmi groźnie. Inaczej by to wyglądało, gdybyśmy wszyscy położyli akcent na zapobieganie chorobom. Jeśli chcemy zbadać się profilaktycznie, to te miesiące nie mają aż takiego znaczenia. Wobec tego – im wcześniej zapiszemy się na wizytę, tym lepiej.


Tekst publikowany był w Expressie Bydgoskim i Nowościach – Dzienniku Toruńskim, wyd. Polska Press Grupa